Estetyka

Podobnie jak w części muzycznej – mam kłopot z opowiadaniem o tym, jaka jest moja sztuka… Postanowiłem więc, że tutaj także będę się posiłkować słowami innych, a opisując siebie samego (aj!) będę raczej skupiać się na tym, co zamierzam, co chcę osiągnąć, jaka jest motywacja. Wszelkie klasyfikacje i oceny – jak zwykle – pozostawiam Odbiorcy.

Sam termin „estetyka”, którego nie bez powodu użyłem do nazwania tej podstrony oznacza, że poświęcę tu trochę miejsca na treść i formę moich prac. Wszystkie moje prace i samo zajmowanie się sztuką wizualną wzięło się właśnie od treści, a potem dopiero urzeczywistniło się w formie. Wiele lat temu zacząłem się zastanawiać co i dlaczego jest treścią obrazu. Doszedłem do wniosku, że chcę znaleźć coś, czego na pewno jeszcze nikt nie namalował i chyba mi się to udało. Tworząc pierwsze ołówkowe szkice, rysowałem kwiaty – to oczywista i jedna z najbardziej popularnych treści w sztuce, jednak w pewnym momencie za kwiatami zacząłem dorysowywać to, co za nimi.

Zobaczyłem, że wyszedł ciekawy kawałek tła, który stał się dla mnie dużo ważniejszy od pierwszego planu. W taki sposób nalazłem swoją treść, a jednocześnie całą spójną koncepcję na tematy prac, którą wystarczyło już tylko doprecyzować.
Skoro wiedziałem już co będzie dla mnie ważne, zacząłem się zastanawiać jak to pokazać i tu dochodzimy już do formy. Powstały pierwsze „abditum”, a równolegle z nimi – prace czysto abstrakcyjne, jako konsekwencja sięgania głębiej w ukryte wymiary i oderwanie wrażenia od świata materialnego – tu kolejna treść.

Wszystkie moje prace przekazują konkretne emocje, konkretne przemyślenia i w konsekwencji nigdy nie będą wynikiem potrzeby taśmowej produkcji. Każdy jest całkowicie inny, żaden też nie powstał na skutek przetwarzania, albo wykorzystania innych prac, ani ich zamysłów.

Z czasem zaciekawiło mnie łączenie ze sobą przeróżnych elementów „półprzestrzennych” lub „płaskorzeźbowych” – dołączałem więc do malarstwa różne dodatkowe składniki, które swoją fakturą i kształtem stały się dopełnieniem dla farby i płótna.

To, co mnie najbardziej cieszy to reakcje ludzi, którzy oglądając moje prace, a często też komentując przy tym, że taka sztuka ich nie interesuje, zaczynają się zastanawiać co widzą. Bez mojej ingerencji (poza namalowaniem obrazu oczywiście) zaczynają relacjonować co jest tu i co jest tam, zaznaczając przy tym, że nie sądzili, że jakieś abstrakcje będą dla nich czytelne w warstwie emocji, i że zaczną działać na ich wyobraźnię.

Wspaniale jest też widzieć, że ktoś zatrzymuje się na którymś obrazie i stwierdza – to jest właśnie ten – ten, który musi wisieć na mojej ścianie.