KALISZ
Kaliszu, dlaczego zasypałeś „Dziurellę”, co? No a tak poważnie, to zakochałem się zupełnie w Kaliszu. Jest dla mnie miastem idealnym pod względem wielkości – nie przytłacza, nie jest żadną osadą pozbawioną perspektyw. Mam wrażenie, że absolutnie niczego mu nie brakuje, bo przecież działa tam nie tylko kilka galerii i teatrów, ale nawet Filharmonia, którą miałem przyjemność już kilka razy odwiedzać i słuchać koncertów symfonicznych. Nie boją się nawet Kilara i Strawińskiego! Wymieniam tu miejsca kultury, bo zwyczajnie nie mógłbym żyć w mieście bez takich miejsc, jestem absolutnie od nich uzależniony!
Nie tylko rynek jest pełen uroku i uliczki na starówce, choć one oczywiście najpiękniej wyglądają z wieży ratuszowej z zegarem, ale też można swobodnie oddalić się od centrum i też być pod wrażeniem czystości, schludności zabudowań i ogólnie poziomu zadbania o całe miasto. Ogromnego uroku dodaje miastu rzeka Prosna, z naprawdę ślicznym parkiem miejskim, po którym można chodzić godzinami. Żal tylko mam jakiś szczególny z powodu upadłości fabryki pianin i fortepianów, założona w 1878 roku przez Fibigera, od 2019 jest przede wszystkim nowoczesnym hotelem…