Moje miejsca

Te „moje miejsca” to takie miejsca, w których znalazłem coś, co przykuło moją uwagę i chciałem w nich trochę pobyć. Pobyć, bo znalazłem „mocną” odmianę od moich codziennych widoków ulic Łodzi. (W sumie nic dziwnego, można stwierdzić, że wszędzie jest inaczej, niż w jakimkolwiek punkcie odniesienia…) Znalazłem odmianę w postaci ciszy, spokoju, wytchnienia, albo też hałasu, zaskoczenia, czy zdziwienia i wzruszenia – to potrzebne, aby zwyczajnie odpocząć i zresetować umysł. Ta podstrona jest czymś na kształt pamiętnika, z którego być może ktoś zaczerpnie kiedyś inspirację na łikendowy wyjazd.

Chcę tym samym zwrócić uwagę, że w naszym kraju naprawdę są miejsca przepiękne i ciekawe – nie muszą być najpopularniejsze. Urlop to nie tylko Turcja.

(długi) Łikend nie musi kończyć się w Zakopanem, czy w Międzyzdrojach. Nie mogąc sobie pozwolić na spędzanie wolnego czasu zagranicą nie trzeba rozpaczać – jest u nas mnóstwo do zwiedzania i zachwycania. (Tutaj zaznaczam, że rozumiem doskonale różnicę między – powiedzmy – Licheniem a Palestyną; między Biskupcem a Puma Punku, albo Powązkami a Doliną Królów…)

Interesująca mnie przyroda będzie przepleciona miastami. Ale miastami na mój sposób – sposób włóczęgowski, zaglądając także w mniej turystyczne zakątki. (Tu znowu zaznaczam, że nie kwestionuję piękna starówek i wszelkiego rodzaju zabytków, które tutaj też mogą się pojawić.

Ludzie mieszkają wszędzie, nie tylko w częściach „reprezentacyjnych”, ale w dalszych dzielnicach, gdzie jest zwyczajne życie.) Może to i głupie podejście, jednak mnie właśnie ta zwyczajność interesuje (ciekawe, dziwne, zwyczajne, codzienne, ładne, brzydkie): budynki, balkony, skrzyżowania, bramy, schody…

I już na koniec mała uwaga: jakość prezentowanych zdjęć, z powodu braku odpowiedniego sprzętu, może nie być odpowiednia dla wymagającego oka, proszę zatem traktować je poglądowo, a nie jak prace na konkurs fotograficzny. Fachowe opisy i historię pozostawiam specjalistom – zamieszczę linki do odpowiedniejszych, niż ja źródeł wiedzy.